Plener ślubny Śląsk – czyli nostalgiczna sesja, Agnieszki i Kacpra.
Plener ślubny Śląsk nie musi być nudny
Pierwsze skojarzenia dotyczące sesji ślubnej na Śląsku to industrial, kopalnie, szyby i ogólnie kraina węglem i smogiem płynąca, nic bardziej mylnego. W tej części Polski, znajduje się równie wiele pięknych i urokliwych miejsc, które doskonale sprawdzą się jako baza pod sesję plenerową. Jako mieszkanka Śląska i stały bywalec Gdańska, nieustannie poszukuję i odkrywam coraz to nowsze, bardziej tajemnicze rejony, naszego pięknego kraju. Natomiast z pełną odpowiedzialnością, śmiem twierdzić, że to nie owe tło odgrywa najistotniejszą rolę, a ludzie. Ludzie i ich historie, to kopalnia inspiracji. Bo bez nich, nie byłoby mnie w tym miejscu w którym jestem. Muszę przyznać, że mam niebywałe szczęście, móc współpracować z takimi ludźmi, którzy oprócz tego że obdarzają mnie zaufaniem, to są zwyczajnie fajni. Dowodem na to o czym piszę są sytuacje, chociażby jak ta z przykładu powyżej, że kiedy zasugeruję wejście do zimnej wody, para bez zastanowienia realizuje moje wyobrażenia. To jest niesamowite! Jedną z sytuacji, która do dzisiaj wspominam była fantastyczna dziewczyna, która uwaga, podczas sesji kobiecej weszła do Bałtyku, w Październiku. Jednakże specjalnie jej nie namawiałam, nie miałabym sumienia…;)
Fotografia ślubna to opowiadanie historii o ludziach
Opowiadam historie o ludziach za pomocą obrazu, w sposób subtelny, tworząc dla nich najwartościowszą pamiątkę na lata. Być może teraz te zdjęcia nie mają takiego sentymentalnego wymiaru, jednak jestem przekonana, że po wielu latach będą nośnikiem emocji, które wtedy towarzyszyły tym dwojga. Wspomnienia to coś czego nie da się kupić, to nieoceniona wartość, która zatrzymana w kadrach, będzie towarzyszyć ludziom do końca życia, w pięknym drewnianym pudełeczku. Każda para jest inna, tak samo jak relacja między nimi, dlatego jako fotograf muszę być przede wszystkim elastyczna i zawsze wpasować się w konkretną sytuację. Wydaje mi się, że kluczem bycia dobrym fotografem jest ciekawość drugiego człowieka, tego mi nie brakuje dlatego, myślę fotografia będzie mnie kręcić do końca życia.
Jako wierne fanki Harrego Pottera, ustaliłyśmy z Agnieszką jedno, ma być magicznie. Słowo magia, jest już mocno wyświechtane szczególnie, w fotografii ślubnej, jednakże taki był nasz cel. Uznałam, że połączenie leśnej sesji oraz sesji w wodzie, będzie w punkt i spełni nasze oczekiwania, tworząc spójną zamkniętą całość. Zależało mi by stworzyć sesję, która będzie pełna tajemnicy i nostalgii, nie zapominając o emocjach i relacji między Agą i Kacprem. Śmiem twierdzić, że tego typu fotografie powstają przede wszystkim, dzięki relacji między mną, a fotografowaną parą. To zaufanie, którym mnie moi klienci obdarzają jest niezwykłe… na tyle niezwykłe, że kiedy sugeruję im wejście do zimnej wody, oni to robią. Za każdym razem, przy każdej kolejnej sesji szukam czegoś innego. Oprócz nieustannych poszukiwań dobrego światła, gestu, emocji, jestem trochę przyczajonym obserwatorem. Lubię inicjować pewne sytuacje i być częścią tych zdarzeń. Sesje plenerowe w moim wydaniu, wydawać by się mogły, w jakimś stopniu chaotyczne, ale myślę że o to właśnie, w tym wszystkim chodzi. O naturalność, emocje i swobodę. Aby móc w pełni poczuć się wyluzowanym przed obiektywem, należy zaufać fotografowi i dać się ponieść uczuciom. Bo właśnie o uczucia, w tym wszystkim chodzi. Stawiam ogromny nacisk na nieszablonowość moich realizacji oraz pewien poetycki wymiar. Mam nadzieję, że poniekąd to mi się udaje.
inne moje sesje: najpiękniejsze sesje ślubne
Malowała: Violeah